Czy tylko dlatego że film ma swoje lata i otacza go aura kultu bo jakaś grupa fascynatów starego kina klasy B uznaje go za arcydzieło, należy takiemu filmowi wszystko wybaczyć i wystawić ocenę minimum 6/10 bo tak wypada z powyższych względów ? Nie. Nie zgadzam się z takim podejściem, a także z obrażaniem widzów, którzy nie podzielają fascynacji tym amatorskim filmem i "się nie znają" bo "są młodzi" i mają "spaczony Hollywoodem "gust. Ja mam swoje lata, od kilkudziesięciu lat ogladam różne gatunki kina i przy całej mojej sympatii dla tzw. klasyki nie podzielam entuzjazmu do tej produkcji . Podobaja mi się niektóre filmy nieme , które powstały znacznie wcześniej niż "to dzieło" a mają więcej dobrego scenariusza i dobrej gry aktorskiej. Rozumiem że ten film miał wpływ na cały gatunek filmowy i oddaję mu cześć i honor za to , ale nie sposób nie widzieć mankamentów w postaci słabej gry aktorskiej, słabej reżyserii, słabiutkiej muzyki i ogółem czegoś co bardziej przypomina mi grupkę rekonstrukcyjną niż grupkę aktorów potrafiących coś mi przekazać. Z tych powodów ani nie utożsamiłem się z bohaterkami ani też niespecjalnie poruszyły mnie sceny drastyczne. Uważam że remake jest znacznie lepszy, to prawdziwy film z krwi i kości i nie ma znaczenia że nie tak "surowy" jak pierwowzór. Jest mi przykro że Craven nakręcił taki film z tak sztucznymi dialogami, brakiem napięcia i dobrej narracji. To momentami bardziej groteska aniżeli dobry horror. Jeżeli ktoś właśnie lubi takie amatorskie produkcje to oczywiście znajdzie tu dla siebie prawdziwy raj nieudolnych momentów fabularnych i słabo odegranych ról. To moje czysto subiektywne odczucia i tak jak ja nikomu nie narzucam swojej racji proszę aby nikt nie próbował mnie przekonywać że to jest arcydzieło . W tamtych czasach powstawało masę dobrych filmów więc nie o datę produkcji tutaj chodzi i nie o niski budżet a o zwyczajną narracyjną ramotę.