Co też trzeba mieć w głowie, żeby do filmu mającego wywoływać napięcie i strach wstawiać muzykę rodem ze slapsticku. Przecież temu filmowi bliżej jest do Benny Hilla niż do krwawego dreszczowca. Na stronę techniczną można jeszcze przymknąć oko, bo wielu debiutujących reżyserów nie ma wystarczającego budżetu, ale głupoty scenariusza, według którego bohaterowie zachowują się jak Flip i Flap oraz muzyki jak z jakiejś głupawej komedii, wybaczyć się nie da. Niech ktoś mi teraz powie, za sprawą czego film ten zyskał status kultowego?
Patologiczny nakręcony przez patologię dla patologii i przez patologię promowany.
Zero empatii. Chory.
Co xd Przecież to konserwatywny film, mający wyśmiać "sodomski" ruch hippisowski. I jaka patologia to promuje? Film zebrał dobre recenzje od np. Rogera Eberta, najbardziej szanowanego krytyka w historii.