Debiut Eliego mógł zaskoczyć kiedyś, głównie absurdalną ilością krwi doprawionej nutką absurdu i topornego, czarnego humoru. Dzisiaj jednak jest to tylko średnio rozbudowany trailer przyszłej twórczości podopiecznego Tarantino, który za cel życiowy obrał sobie pokazywanie w sposób urągający powszechnym kanonom ogłady i dobrego smaku anatomii ciała ludzkiego od wewnątrz... I mówiąc szczerze jego ostatnie dziełka bardziej przypadły mi do gustu niż "Śmiertelna gorączka", co nie znaczy, że to ostatnie wypada w ramach swojego gatunku źle - ot, typowy średniak na jeden seans z kumplami i dużą ilością piwa dla znieczulenia krytycyzmu ;]
5/10